Wiosną zeszłego roku najważniejszą sprawą dla władz Miasta Poznania nie było wcale dokończenie budowy Ronda Kaponiera, czy rozpoczęcie remontu Ronda Rataje, ani nawet poprowadzenie tramwaju na Naramowice, ale znalezienie budynku w centrum miasta, żeby grupka młodych ludzi bez stałej pracy mogła sobie swobodnie majsterkować i organizować huczne imprezy.
Prezydent Jacek Jaśkowiak opowiadał, że „makerspace” – cokolwiek by to miało znaczyć – to fantastyczna inicjatywa, która czyni Poznań najbardziej prospołecznym miastem w Polsce, a dzięki temu że będziemy mieli takie miejsce gdzie każdy będzie mógł sobie sam naprawić krzesło czy skleić stłuczony dzbanek, a nawet naprawić dętkę, to staniemy się nowocześni jak Duńczycy, Szwedzi czy Norwegowie, bo oni to podobno nic tylko majsterkują.
Wiceprezydent Arkadiusz Stasica, który wówczas już spadał i powoływany na jego miejsce wiceprezydent Tomasz Lewandowski, którym podlegał ZKZL, MPGM, WGN i wszelkie inne miejskie spółki zajmujące się nieruchomościami, szukali jak mogli miejsca, żeby dogodzić majsterkowiczom. W końcu wespół w zespół znaleźli dla nich fantastyczny, zabytkowy, ogromny budynek Starej Papierni przy ul. Szyperskiej gdzie Majsterkownia mogła rozwinąć skrzydła, a żeby im się te skrzydła dobrze rozwijały ZKZL zwolnił ich na 12 miesięcy z czynszu najmu za wynajęcie tej nieruchomości. Cudownie było.
Wiceprezydent Mariusz Wiśniewski, który wielką miłością darzył majsterkowiczów, bo on to kocha wszystkich co są na facebooku aktywni, bo jak ich tak kocha, to dobrze o nim piszą, a on bardzo lubi żeby go wszyscy lubili. Jako że w mieście odpowiada za rewitalizację, to opowiadał po mediach, jak to majsterkowicze z Animatorni wspaniale zrewitalizują stare miasto. Zrobił sobie nawet zdjęcie z kartką, żeby ludzie wpłacali kasę dla majsterkowiczów na portalu PolakPotrafi, bo majsterkowicze wyliczyli, że potrzebują 100.000 złotych żeby budynek był piękny jak marzenie. Zdjęcie wiceprezydenta Wiśniewskiego z kartką popierającą „Zakład” do dziś króluje na jego facebooku. Przy takim poparciu akcja zakończyła się sukcesem i na konto fundacji Animatornia wpłynęło ponad 100.000 zł.
Nie musimy dopowiadać, że w popieranie tak głupiej inicjatywy zaangażować się musiała poznańska „Gazeta Wyborcza”, na której stronach publikowane były całe fotoreportaże z budynku Starej Papierni i wywiady z osobami tworzącymi Zakład (płci wszelakich), którzy opowiadali jak to wspaniale będzie w Poznaniu, gdy tylko ich inicjatywa zostanie uruchomiona. Skoro zaś „Gazeta Wyborcza” zaangażowała się w promowanie takiej akcji, to nie mieliśmy już żadnych wątpliwości, że wyjdzie z tego jakiś grubszy przekręt.
Nie minął nawet rok, a przekręt już się ujawnił. Otóż pieniądze wpłacone przez naiwnych ludzi, którzy uwierzyli w propagandę „Gazety Wyborczej” wspieranej przez tęczowych prezydentów Poznania, jakoś się dziwnie rozeszły i nie posłużyły dla zrealizowania celu na jaki były publicznie zbierane. Majsterkowicze nie wyremontowali budynku Starej Papierni i „Zakład” nie rozpoczął swojej działalności. Dotąd jednak to im nie przeszkadzało bo mieli dla własnych zabaw i przyjemności ogromny budynek w centrum Poznania i przez prawie rok dobrze się bawili, głosząc jacy to są prospołeczni i fajni.
Mija jednak rok i kończy się czas na jaki zwolnieni byli przez ZKZL z czynszu. Zwolnienie to zresztą nie było bezwarunkowe, bo majsterkowicze mieli pieniądze jakie podarowało im w czynszu miasto, przeznaczyć na remont budynku. Mieli więc 100.000 podarowane w gotówce przez ludzi na PolakPotrafi, mieli kolejne 100.000 podarowane w czynszu przez ZKZL, ale remontu nie zrobili. Trochę strach ich obleciał, że za chwilę przyjdzie komisja z ZKZL i nie tylko trzeba będzie miastu płacić „bandycki” czynsz, ustalony dla nich na 5 zł za 1 m2 powierzchni, czynsz o jakim marzyłby każdy przedsiębiorca wynajmujący w ścisłym centrum miasta taki budynek, a do tego jeszcze przyszła obawa, że miasto rozliczy ich z niewykonanych remontów.
Najlepszą obroną jest atak, więc twórcy Zakładu przepuścili trolling na konto facebookowe wiceprezydenta Tomasza Lewandowskiego, bo to jemu podlega ZKZL i to on ma moc, żeby sprawić, że nikt nie skontroluje „Zakładników” z tego jak wywiązali się z dotychczasowej umowy. Nikt nie będzie im kazał płacić czynszu, ba jeszcze im dołoży, żeby im się w ogóle opłaciło przychodzić do tej Starej Papierni i majsterkować. Wiedzą że Tomek Lewandowski mało odporny jest i jak się go trochę przydusi, to ulegnie, bo przecież poza resztkami lewaków i spadami z ruchów miejskich nikt go już nie popiera, a majsterkowicze to właśnie takie anarchistyczno-lewacko-społecznikowsko-cwaniackie spady.
Majsterkowicze uderzyli na alarm, że Miasto Poznań straszliwie ich oszukało, bo wynajęło im za darmo budynek wymagający remontu, a przecież powinno było im go najpierw wyremontować, a dopiero potem wynająć i to oczywiście za darmo. Kolejni aktywiści miejscy w swoich wpisach wyrażali oburzenie, że Miasto Poznań nie docenia tak cennej inicjatywy prospołecznej, bo przecież posiadanie takiej majsterkowni byłoby wyrazem innowacyjności i know-how naszego miasta.
Majsterkowicze wycenili też bardzo konkretnie kwotę „oszustwa” jakie ich dotknęło, a kwota ta to 2 miliony złotych, bo na tyle wycenili koszt remontu tego budynku dla swoich potrzeb. Oczywiście nie oczekują, że Miasto Poznań im ten remont wykona, wielkodusznie zgadzają się przyjąć od miasta te dwa miliony, a nawet są tak życzliwi, że nie wybrzydzają czy to będzie forsa z budżetu miasta, czy z budżetu obywatelskiego, czy z programów wojewody, marszałka czy ministra, niech sobie Miasto Poznań wybierze skąd im załatwi te dwie bańki „na remont”.
Od miasta oczekują natomiast zwolnienia ich z jakichkolwiek opłat czynszowych na 20 lat, dlaczego akurat na 20 lat, ano dlatego że rok temu wyliczyli że na remont potrzebują 100.000 zł i w związku z tym ZKZL zwolnił ich na rok z czynszu. Skoro więc dziś wyliczają, że na remont potrzeba kwoty 20 razy większej, to i zwolnienie z czynszu musi być przynajmniej na 20 lat. Tak to sobie chłopaki i dziewczęta sprytnie wykombinowały.
Konto facebookowe wiceprezydenta Lewandowskiego zostało zbombardowane komentarzami, a piszą do niego wszyscy najważniejsi społecznicy miejscy, najzabawniejsze jest to, że wielu spośród nich nigdy nie było w Zakładzie i nawet nie wie gdzie on się znajduje. Jedni piszą, że przy ul. Grobla, inni że przy ul. Garbary, a niewielu wie przy którym odcinku ul. Szyperskiej on się znajduje. Ujęły nas zwłaszcza komentarze pary lewicowych „restauratorów” i „animatorów kultury nad Wartą” – państwa Łowżył – którzy bardzo się zaangażowali we wspieranie Majsterkowni. Złośliwi mówią, że nie robią tego bezinteresownie, bo to ludzie, którzy już swoje lata mają i zmęczeni są prowadzeniem baru w kontenerach nad Wartą i chętnie by się przenieśli do Starej Papierni, bo miejsca tam dużo, a majsterkowicze przecież mogą sobie dłubać nawet w piwnicy.
Tajny plan jest podobno taki, żeby Fundacja Animatornia wydębiła od miasta umowę na 20 lat, na prowadzenie majsterkowni i żeby ta umowa była bez czynszu, albo z takim czynszem za złotówkę, a wówczas Animatornia podnajmie obiekt restauratorom znad Warty, którzy za friko będą mieli genialny obiekt na Starym Mieście. Animatorni odpalali będą czynsz, a animatorzy pozostawią w jakimś pomieszczeniu swoje młotki, piły, dłuta i imadła, żeby nie było że nie ma warunków do majsterkowania, jak ktoś będzie chciał to będzie mógł sobie przyjść i majsterkować do woli. Taki sprytny deal podobno się kroi.
Atak facebookowy jest podobno tylko początkiem, jeśli Miasto Poznań nie spełni warunków „majsterkowiczów”, to planują oni podobno rozpętać propagandowe piekło, zabarykadować się w budynku Starej Papierni, i głosić światu jak to Miasto Poznań i jego tęczowy prezydent, wcale nie jest tęczowy, ale jest zwykłym przebierańcem i morduje bezdomne inicjatywy. Przypomina to państwu coś? Niewątpliwie. Bezdomne inicjatywy, które się zabarykadowały w prywatnym budynku przy ul. Paderewskiego i wyszły dopiero gdy zapłacono im na konto 125.000 złotych plus bonusy. Nauka nie idzie w las.
Podobieństwa działań Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów Anastazji Molgii i Katarzyny Czarnoty oraz Fundacji Animatornia narzuca się samo. Obie organizacje nie rozliczają się z pieniędzy jakie wpływają na ich konta, obie szantażują władze miejskie domagając się dla siebie specjalnych praw i pieniędzy, obie mają pełne poparcie „Gazety Wyborczej”.
Fundacja Animatornia jest jednak znacznie lepsza. Ludzie którzy za nią faktycznie stoją, nie są tak głupi jak Katarzyna Czarnota i Anastazja Molga, żeby się ujawniać, żeby ich nazwiska były potem ciągane po mediach. Weszliśmy na oficjalną stronę Fundacji Animatornia i dowiedzieliśmy, że kierują nią takie osoby, a może raczej fejki jak:
- Ashley Simmons – project menager
- Timothy Spray – Art Director
- Tonya Garcia – Acount Menager
- Jason Lane – Business Development
Ciekawi nas bardzo, która z tych „osób” zawarła umowę z ZKZL, która organizowała zbiórkę na „PolakPotrafi”, która poniesie odpowiedzialność karną, gdyby okazało się, że cała ta fundacja Animatornia to jest jakiś jeden wielki przewał, który służy wyłudzeniu od Miasta Poznań nieruchomości za friko, a tak naprawdę to stoją za tym wszystkim jakieś „internetowe słupy”. W KRS fundacja wciąż figuruje pod adresem Słowackiego 13, gdzie nie funkcjonuje od ponad roku, wszystko to jakaś wielka ściema i mistyfikacja, która wydaje się być nastawiona tylko na wyłudzenie pieniędzy oraz budynku od miasta.
Ciekawi nas także, co o fundacji Animatornia wiedzą ci wszyscy działacze i aktywiści miejscy, którzy tak aktywnie, publicznie ją wspierają. Czy są tylko „pożytecznymi idiotami” czy też coś tam dla siebie prywatnie majsterkują?
Informacja: Zły Lokator nie posiada poglądów politycznych.Zły Lokator stoi na straży świętego prawa własności. Zawsze.To nasza siła nie nasza słabość.Uczciwi urzędnicy miejscy i mieszkańcy Poznania! Stronawww.zlylokator.eu powstała właśnie dla Was! Informujcie anonimowoZłego Lokatora o patologii zżerającej nasz Poznań, o raku który toczyto miasto o łapówkach i nieprawidłowości wszelkiej maści. Dyskrecjagwarantowana. kontakt: zlylokator@gmail.com
W takim razie gdzie są prawdziwe?